Papryka za darmo. Plantator z Gałkowic alarmuje o dramatycznej sytuacji na rynku warzyw


W Gałkowicach (świętokrzyskie) dzieje się coś nietypowego. Plantator Maciej Siekiera otworzył swoją ponad dwuhektarową plantację papryki dla wszystkich chętnych. Każdy może przyjechać i zebrać warzywa – zupełnie za darmo. To nie tylko gest solidarności, ale przede wszystkim apel, by zwrócić uwagę na kryzys, w jakim znalazło się polskie rolnictwo.

„Nie jesteśmy w stanie tego zebrać”

Na pole papryki w Gałkowicach mieszkańcy z całego regionu przyjeżdżają własnymi samochodami, by pomóc zebrać paprykę.

„Chciałem uświadomić ludzi, w jakich krytycznych sytuacjach znajduje się polskie rolnictwo. Nie zbieramy wszystkiego, bo nie dajemy rady. Pracowników najemnych nie opłaca się zatrudniać. Jedna dniówka to 500 kilogramów papryki, a cena skupu w tym roku spadła do 60–80 groszy (papryka przemysłowa). Przy takich stawkach nie ma szans, żeby to się zbilansowało” – tłumaczy Maciej Siekiera.

Niskie ceny i zapasy mrożonek

Dlaczego sytuacja jest tak trudna? Zdaniem plantatora, to splot kilku czynników.
„Na rynku zalega dużo mrożonek z poprzednich lat. Do tego w niektórych regionach, zwłaszcza na Lubelszczyźnie i Zamojszczyźnie, wykryto pozostałości metali ciężkich w warzywach. Zakłady przetwórcze boją się takiego surowca i nie chcą go odbierać. My akurat mamy czyste wyniki, ale rynek i tak jest zapchany, a ceny dramatycznie niskie” – wyjaśnia.

Zbiórka dla innych

W sieci pojawiła się także internetowa zbiórka na rzecz plantatora z Gałkowic. Sam zainteresowany przyznaje, że… dowiedział się o niej przypadkiem.
„Od rana byłem w polu i nawet nie wiedziałem, że ktoś coś takiego zorganizował. Jeśli faktycznie zbiórka się odbędzie, to całość chcę przekazać na cel charytatywny. Wspólnie z internautami wybierzemy, komu pomóc. Dzięki temu pomagając mi, pomożecie też innym” – podkreśla pan Maciej.

Solidarność ludzi daje nadzieję

Choć sytuacja ekonomiczna jest dramatyczna, atmosfera w Gałkowicach nabrała pozytywnego wymiaru. Od rana na polu pojawiają się kolejne auta, a całe rodziny zbierają paprykę, która inaczej zostałaby zmarnowana.
„Jestem szczerze zdziwiony, jak wiele osób przyjechało. Każdy podchodzi z czystym sercem i intencją, żeby pomóc. To budujące i daje nadzieję na przyszłość” – mówi rolnik.

Reportaż z Gałkowic to obraz polskiego rolnictwa w pigułce – zmagającego się z niskimi cenami, nadmiarem towaru i brakiem wsparcia systemowego. Ale jednocześnie pokazuje, że solidarność i wspólne działanie mogą ocalić choć część plonów przed zmarnowaniem.