Cebula uprawiana z dymki pozwala na wcześniejsze zbiory. Zazwyczaj przekłada się to na możliwość uzyskania wymiernych korzyści finansowych. Kolejny trudny sezon pokazuje, że tego typu produkcja cebuli jest o wiele pewniejsza niż z siewu. O podzielenie się opinią na temat możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji rynkowej poprosiłem Jakuba Sobeckiego z firmy Bejo Zaden.

Jakie zalety ma uprawa cebuli z dymki?

Jakub Sobecki: Przede wszystkim to produkcja stosunkowo bezpieczna. Dymka wybacza o wiele więcej niż siewka. Mam na myśli stresowe warunki uprawy, zwłaszcza dynamiczną zmienność warunków. Stosunkowo dobrze radzi sobie także na słabych stanowiskach. Plonowanie przy dobrej agrotechnice nie odbiega od przyzwoitego standardu nawet w latach tak trudnych jak obecny sezon, drugi z kolei z resztą. Przypominam, że były przecież obsiewane kwatery, które zniknęły z krajobrazu w wyniku różnych czynników.

Jakub Sobecki od niedawna jest członkiem zespołu doradców Bejo Zaden

Jakich na przykład?

JS: W tym roku plantatorzy stanęli w obliczu rozmaitych trudności. Jednym z wyzwań była odpowiednia selekcja i aplikacja herbicydów. Niezmiennie stoję na stanowisku, że niektóre preparaty warto stosować w mikrodawkach. To bezpieczniejsze dla roślin zwłaszcza w tak trudne lata. Taka strategia ochrony pozwala także wypracować niezłe plony.

Jak w takim razie plonowała w tym roku cebula uprawiana z dymki?

JS: Na dobrych plantacjach, w gospodarstwach gdzie przestrzega się zasad poprawnego zmianowania i przygotowuje kwatery we właściwy dla cebuli sposób nie było problemów z wypracowaniem plonu na poziomie 50 t/ha. Widziałem kwatery z których zbierano nawet do 60 t/ha. Były jednak i takie gospodarstwa, zwłaszcza w dawnym zagłębiu cebulowym, w okolicach Siedlca, Wolsztyna, gdzie uprawa z dymki nie dała dobrych rezultatów. Zmęczenie gleby monokulturą robi swoje. Różowienie korzeni, fuzariozy – wiele z tych problemów da się rozwiązać poprzez zmianowanie. Z jednej strony rozumiem, że nie zawsze jest ono możliwe. Z drugiej zaś warto zastanowić się, czy uprawa cebuli po cebuli ma w ogóle sens.

Cóż zatem zalecałby Pan plantatorom aby wyniki były lepsze?

JS: Przede wszystkim to, by szanowali swoje pola. Oprócz wspomnianego już zmianowania i zachowania przerwy pomiędzy uprawą cebuli na tych samych działkach zadbałbym też o zawartość próchnicy w glebie oraz jej aktywność mikrobiologiczną. Idealnie jeśli wprowadzić można do gleby obornik. Jeżeli nie jest to możliwe, to przynajmniej wysiać przedplon. Na rynku są także preparaty bakteryjne, których aplikacja sprzyja wegetacji i plonowaniu cebuli.

Czy więcej było w tym roku plantacji z dymki?

JS: Takie były chęci po stronie plantatorów. Z rozmów wynikało, że byliby oni skłonni założyć więcej plantacji niż faktycznie powstało. Czynnikiem ograniczającym okazała się niższa od popytu podaż materiału nasadzeniowego w Holandii. W 2018 roku w kraju tym panowała susza, a temperatury osiągały skrajnie wysokie wartości. W rezultacie plantacji cebulowych założonych z dymki w Polsce areałowo nie było więcej niż przed rokiem.

Jakie wobec tego są perspektywy rynkowe?

JS: Polska produkcja cebuli z dymki jest w stanie zaspokoić potrzeby krajowe na 1,5 maksymalnie 2 miesiące. Stawki za cebule są zróżnicowane. Cebula dla przemysłu z pola kosztuje 60-70 gr/kg. Za ładną cebulę z dobrą łuską można otrzymać do 1 zł/kg. Przy odmianach takich jak Forum czy Herkules, które dały 50-60 t/ha, obecna sytuacja rynkowa pozwala zarobić przyzwoite pieniądze.

Czy przewiduje Pan spadek cen?

JS: Nie. Nawet pomimo napływających informacji z Holandii o wcale nienajgorszych wynikach produkcyjnych nie obawiałbym się jakiegoś poważniejszego załamania. Jestem zdania, że w najbliższych tygodniach sprzedaż będzie przebiegać płynnie, bez nieprzyjemnych dla plantatorów niespodzianek. Rynek cebuli wydaje się być w dobrym stanie.

Dziękuję za rozmowę.

Michał Piątek