Protesty rolnicze w Polsce i w Europie mają jeden cel. Poprawę sytuacji ekonomicznej producentów żywności!

Uczestniczy protestu czują się wykorzystywani przez pośredników handlujących owocami i zakłady przetwórcze



Istnieją uzasadnione podejrzenia, że protesty tzw. „żółtych kamizelek” we Francji zainicjują falę strajków, także rolniczych, w innych krajach. Niezadowolenie społeczne wydaje się rosnąć, zwłaszcza, że nie widać energicznych ruchów rządów narodowych czy instytucji europejskich zmierzających do poprawy losu producentów żywności. Protesty rolników w Polsce w 2018 roku były akurat silniejsze niż w wielu poprzednich latach. Co więcej, wiele wskazuje na to, że wydarzenia we Francji mogą dostarczyć inspiracji i nowej energii do manifestowania rozgoryczenia niezadowolonym ogrodnikom.

Blokada A2 inspirowana ruchem „żółtych kamizelek”

Michał Kołodziejczak, lider Agro Unii

W dniu 12 grudnia o godzinie 7.00, bez zapowiedzi, rolnicy zdecydowali się zablokować autostradę A2. Momentalnie utworzył się wielokilometrowy korek. Protest miał miejsce na wysokości Brwinowa, w kierunku Warszawy. Organizatorem niezarejestrowanego protestu była Agro Unia. Jej liderem jest Michał Kołodziejczak, producent warzyw z okolic Błaszek. Jak przyznaje żółte kamizelki, które uczestnicy protestu mieli na sobie, są znakiem solidarności z Francuzami. Chodziło oczywiście również o poprawę bezpieczeństwa, poprzez lepszą widoczność uczestników blokady. Warto też podkreślić, że działania podejmowane przez Unię Warzywno Ziemniaczaną, protoplastę Agro Unii, trwały nad Wisłą, kiedy we Francji o ruchu żółtych kamizelek było jeszcze cicho. Zdaniem protestujących na autostradzie nastawienie przedstawicieli policji było wrogie, a spotkanie z ministrem Ardanowskim nie przyniosło żadnych istotnych zmian ich sytuacji. Zgłaszane postulaty dotyczyły nie tylko rynku warzyw, ale także kwestii związanych z wieprzowiną i ASF a nawet wolności słowa w obliczu nowych regulacji zawartych w ACTA 2.

Protesty rolnicze w Hiszpanii

Niespokojnie jest także w Hiszpanii. W miniony poniedziałek Estremadura była świadkiem protestu kilkuset rolników. Przybyli oni w ok. 600 ciągnikach pod gmach Departamentu Polityki Rolnej w Meridzie by domagać się przyzwoitych cen za płody rolne. Grupa kolejnych 200 osób dojechała autokarami. Domagali się stawek gwarantujących opłacalność prowadzenia ich gospodarstw. Protest rolniczy wsparły niektóre hiszpańskie rolne stowarzyszenia branżowe. W ramach strajku zablokowano pobliskie rondo oraz odczytano manifest. Został on przekazany lokalnym władzom wraz z zaproszeniem do negocjacji które mają odbyć się 27 grudnia. Ich celem ma być wypracowanie wytycznych dla przedstawicieli Estremadury, którzy będą pracować nad Wspólną Polityką Rolną. Póki co, ruch w Hiszpanii ma zatem charakter lokalny. Warto jednak przypomnieć, że pierwsze protesty przeprowadzone przez Unię Warzywno Ziemniaczaną we Wróblewie i w Błaszkach także miały ograniczony wymiar. Dziś Agro Unia jednoczy rolnicze organizacje branżowe i ma szansę stać się ważną, ogólnokrajową reprezentacją rolników. Nie należy wykluczać, że także i na Półwyspie Iberyjskim niezadowolenie będzie przybierać na sile i prowadzić do eskalacji protestów.

Manifestacja we Wróblewie

Co przyniesie Nowy Rok?

Nie wiadomo. Sygnały napływające z rządowej strony są sprzeczne. Z jednej strony zapowiada się działania prowadzące do renesansu polskiego przetwórstwa owocowo-warzywnego oraz wzmocnienie kontroli importowanej do Polski żywności. Z drugiej zaś nic nie słuchać o działaniach zmierzających do zakończenia rosyjskiego embarga na handel żywnością, choć np. węgiel i gaz z Rosji do Polski sprowadza się bez przeszkód. Niepokojem napawają też informacje o spodziewanych podwyżkach cen prądu. Jeżeli faktycznie zdrożeje on o kilkadziesiąt procent, to przechowywanie wielu gatunków warzyw i owoców może przestać być ekonomicznie uzasadnione.